Kandyd Woltera, czyli historia, którą znacie, ale może nie do końca, bo ten Kandyd opowiadany jest żywym słowem i muzyką. Opowiadackie duo Małgorzata Litwinowicz i Jolanta Kossakowska wykonuje tę historię śpiewając, grając na przypadkowych przedmiotach tudzież świecąc latarkami.
Warto zabrać chusteczki do otarcia łez ze śmiechu i ze smutku.

Jaki jest powód opowiadania tej historii?

Jak każdy człowiek dzisiaj – budzimy się pełne radości i chęci, by uprawiać swój ogródek.
Potem słuchamy wiadomości. A potem się nam odechciewa.
Znacie? To posłuchajcie. O mistrzu Panglossie, który szarpany przez zrządzenia losu utrzymywał, że żyjemy na najlepszym ze światów. O Kunegundzie, której historii nikt nie miał czasu wysłuchać, bo nikt nie miał czasu. O Marcinie, który niespecjalnie się tym ekscytował, gdyż wiedział, że każdy człowiek jest nieszczęśliwy (można konkurować na stopnie nieszczęścia). O wielu przypadkowych, po drodze spotkanych osobach, przeprawach, wyprawach, a także o Eldorado.
Ładniej byłoby powiedzieć, że zakończenie nieznane. Wygląda jednak na to, że innego świata (bez końca) nie będzie.
Opowieść na podstawie tekstu Woltera Kandyd, czyli optymizm w tłumaczeniu Tadeusza Boya Żeleńskiego.

Pokazy:

Mazowiecki Instytut Kultury w Warszawie, ul. Elektoralna 11, niedziela 27 lutego, g. 19.00.

ADA – Alternatywny Dom Aktywności, ul. Puławska 62, piątek 11 marca, g. 19.00.