Od kilku lat wędruję po różnych częściach Polski i świata z programem-koncertem, który nazywa się „Kurhanek Maryli”. Są to ballady Mickiewicza, które traktuję jako śpiewane i melorecytowane historie, między nimi pojawiają się opowieści, które są wprowadzeniem do treści ballady albo komentarzem dotyczącym biografii Mickiewicza, zwłaszcza kulturowych i środowiskowych kontekstów jego młodości.
Wykonujemy koncert we czwórkę: ja, Katarzyna Jackowska i Monika Petryczenko, pieśniarki i instrumentalistki związane ze Scholą Teatru Węgajty, oraz Bart Pałyga albo Olena Yeremenko. Bart jest multiinstrumentalistą, związanym z wieloma składami, ostatnio m.in. z Masala Sound System, Karoliną Cichą, laureatem różnych nagród muzycznych i świetnym wykonawcą, Olena – multiinstrumentalistką, specjalizującą się w grze na dawnych instrumentach strunowych (nyckelharpa, moraharpa). Współpracował też z nami nieodżałowanej pamięci Maciej Kaziński – absolwent gdańskiej Akademii Muzycznej, wiolonczelista i gambista, który wiele lat był kuratorem artystycznym Festiwalu „Pieśń naszych korzeni” w Jarosławiu.
Śpiewaliśmy i mówiliśmy Kurhanek w różnych miejscach: na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Opowiadania w Warszawie, w Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie, na zamku w Kętrzynie, na Festiwalu NarolArte, w Ambasadzie RP w Brukseli i szkole w Gandawie, w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie, na Festiwalach Opowiadania w Edynburgu i Aachen. Zawsze się podobał – i młodszym, i starszym. Jest piękny, bogaty narracyjnie, szczodry muzycznie, frapujący narracyjnie, mocno osadzony intelektualnie.
GŁOSY o KURHANKU:
Mistrz Adam byłby zadowolony, że jego młodzieńcze utwory nie tylko trafiły pod strzechy, ale i na salony, a słucha ich z wypiekami na twarzy i lud, i wyelegantowana publiczność. Siłę i muzyczność, a także humor i delikatną nutę erotyzmu tkwiące w balladach nauczyciela z Kowna wydobyli autorzy widowiska pod tytułem Kurhanek Maryli, goszczący w willi 11 kwietnia: Małgorzata Litwinowicz, Katarzyna Jackowska, Monika Paśnik-Petryczenko oraz Bart Pałyga. W ich interpretacji męczone w szkole ballady Mickiewicza przemieniły się w żywe i czułe, czarujące aurą niesamowitości i skalą emocji, wpadające w ucho opowieści z rytmem i morałem. Teraz już każdy, nawet obudzony w nocy (nota bene sprzyjającej balladom) dokończy z pewnością śpiewnie: Historia to niesłychana…
(http://willaradogoszcz.eu/archiwa/4430)
„Bohaterem” Kurhanu Maryli … są kobiety, słowiańskie kobiety, których niemiecki filozof Herder, mówiąc, że Słowianie nie odegrali żadnej roli w historii – po prostu nie docenił. Oto przykład, jak ciekawie wprowadzano nas do odbioru poszczególnych utworów. W/w opinia Herdera posłużyła opowiadaczom do przywołania postaci doktorowej Karoliny Kowalskiej, która przecież odegrała dużą rolę w życiu A. Mickiewicza, i do ballady Lilie. Bardzo dobra interpretacja, takież głosy. Przy ostatnich wersach tej ballady miałam dreszcze (pani obok mnie też), wyobraźnia zadziałała – przecież znajdowaliśmy się w dawnej cerkwi.I pomyśleć, że wspomniani krytycy warszawscy wypowiadali się o Balladach i romansach źle i bardzo źle, że brudne, ciemne, bezecne…, że nie podobają się nikomu. Wiemy już komu historia przyznała rację. Na koniec muszę odnieść się do jeszcze jednej kwestii, do muzyki, która towarzyszyła spektaklowi. Otóż, Proszę Państwa – była rewelacyjna. Muzyk grający na fideli płockiej, Bart Pałyga wyczarowywał obrazy, budował nastrój, ilustrował opisywane wydarzenie. Słyszeliśmy rżenie koni, lament dziewczyny, skrzypienie drzwi, szum drzew, odgłos kroków, plusk wody. Muzyka była atutem tego przedstawienia.
http://www.gok.narol.pl/index.php/15-wydarzenia/64-xii-plener-malarski-w-narolu