Była sobota. Ona robiła peeling swojego ekstra wężowego ogona, kiedy on zajrzał do łazienki przez dziurkę od klucza. I tak się zmartwił, że zakrzyknął był w głos „Ach!“. Na co ona porzuciła dermokosmetyk i po prostu wyskoczyła oknem. Akurat wtedy urosły jej skrzydła i okrążała wieżę zamku pokrzykując żałośnie, a w międzyczasie urodziła dziesięciu synów. Opowieść o Meluzynie jest jedną z najdziwniejszych historii, z którymi miałam do czynienia.
Tak czy tak – 23 września w ramach Europejskiego Dnia Języków opowiem tę historię w Rzymie wspólnie z Heidi Dahlsveen, Sophią Heydel, Sophilią Tsorteki i Angelą Sajevą. Każda w swoim języku, a to gwarancja porozumienia.
A swoją drogą – chodzę po tym Rzymie, chodzę. Śledzę tych Trajanów i Hadrianów. Nie do wytrzymania miasto – mieszkali w nim wyłacznie cesarze i papieże na zmiankę. No dobrze, mój syn, Ignacy mówi „Tutaj mógłby być Olimp czy coś, to mieszkanie bogów”. Na Palatynie pachną drzewa oliwne i tamaryszki, niebo ciemnieje od burzy, ale zaraz potem idzie przez nie tęcza. Na koniec zawsze okazuje się, że chodzę za Mickiewiczem Adamem
It was Saturday. She was applying peeling treatment to her beautiful snaky tail when he peeped through the bathroom door keyhole. What he saw got him so worried that he called out loud, “Ah!” With that she dropped her cosmetic and simply jumped out of the window. Having just grown wings, she kept circling around the castle tower, shrieking woefully, and in the meantime she gave birth to nine sons.
The story of Melusine is one of the strangest I’ve ever encountered. In two days’ time I will tell it Rome together with four other women storytellers. Each of us will speak in her own language, which is a guarantee of good communication.
Tutaj krótka filmowa relacja z projektu: